Posiadanie seksownego szefa wcale nie jest szczególnie kłopotliwe. Łatwo powiedzieć!
Muszę tylko opierać się jego urokowi przez parę najbliższych miesięcy, bo przecież z nadejściem stycznia lecę do Paryża, realizować marzenie o zostaniu artystką. Wielka szkoda, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastka.
Zapomniałam wspomnieć... mój seksowny szef był też moją szkolną miłością.
Tak jakby. Na początku chciałam go zagłaskać swoją ckliwą czułością. A pod koniec już tylko okrutnie zmiażdżyć. Teraz wrócił, choć równie dobrze mógłby mieć napisane „Nie dotykać!” na koszulce.
Mam takie pytanko: czy dotykanie bez użycia rąk się liczy?
Pozwólcie, że sama sobie odpowiem: Tak, Emily, napalona suczko, liczy się! Poza tym moje marzenie czeka na mnie niczym świąteczny upominek owinięty w błyszczący papier i przewiązany wstążką. Jest w moim zasięgu, jeśli tylko należycie się zachowam. Byłabym ostatnią idiotką, gdybym postawiła to na szali. Poza tym mam jednak za sobą długą i chlubną tradycję nie bycia idiotką, którą chciałabym podtrzymać.
Chyba, że podejdę do tego inaczej. Trzymając się szkolnej analogii – ostatecznie, skoro przez cały semestr naprawdę bardzo się starałam, to chyba mogę sobie w końcu pozwolić na oblanie jednego testu. Trzy miesiące to szmat czasu, więc gdyby miał mi postawić wielką, tłustą, brudną „pałę” to tylko dodało by odrobinę pikanterii temu nudnemu matematycznemu równaniu.Przede mną proste zadanie. Muszę przygotować kilka plakatów i rekwizytów na imprezę Halloween, którą urządza.
Potem odejdę, zostawię jego cudowne oczy i doskonałe ciało, złapię samolot i zapomnę o naszych pięknych dzieciach w domku na przedmieściach...
"Gdyby Jackson Pollock miał dziecko z Picassem i to dziecko uzależniłoby się od kokainy i gdyby malowało na głodzie, trzęsącymi się rękami i tak jego dzieło byłoby lepsze niż praca Ryana."
Kocham tę książkę za poczucie humory i tą piękną okładkę, i cudownych bohaterów, i świetną fabułę. Mimo, że jest to romans i bywa czasem schematyczny to śmieszne sytuacje, i naprawdę genialnie wykreowani bohaterowie robią robotę.
Emily jak na prawdziwą artystkę przystało do najbogatszych nie należy. Z zapałem prowadzi zajęcia ze sztuki w domu starców, a kiedy jej była szkolna miłość proponuję jej pracę przy dekoracjach na Halloween, chowa urazę do kieszeni i bierze się do pracy. Ryan kocha święta, wszelakiej maści. Uwielbia celebrować te chwile. Ma też okropnego pecha do związków. Może wszystko się zmieni kiedy na jego drodze na nowo pojawia się pewna urocza artystka?
Jest to historia o tym jak oboje próbują się w sobie nie zakochać mimo że cały świat i ich przyjaciele mają coś innego do powiedzenia. On z ciężkim bagażem doświadczeń woli zostać na stopie koleżeńskiej, a ona ma przed sobą perspektywę wyjazdu do Paryża. Do tego trzeba dodać masę zwariowanych, prześmiesznych sytuacji, upartych przyjaciół z szalonymi pomysłami i tak powstaje książka idealna na jesień.
Jeżeli nie przeszkadzają wam dwuznaczne kawały i komentarze z podtekstem to uśmiejecie się przy tej książce do łez. Ja wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Czyta się ją szybko, przyjemnie i z zapartym tchem oraz bolącym brzuchem. Bardzo łatwo polubiłam bohaterów. Są niesztampowi, nieidealni, po prostu dobrze wykreowani. Ja już wiem, że na pewno zaopatrzę się w inne książki tej autorki, a wam polecam sięgnąć po tę książkę bo jest po prostu boska. Do tego idealnie pasuje do jesiennych zdjęć z tą swoją kolorystyką. A jak pięknie komponuje się z zielonym fotelem znalezionym na FAVI. I książka i fotel to takie moje nowe miłostki.
Miłego dnia i pochwalcie się, czy macie w planach sięgnąć po tę cudowną książkę.
Muszę tylko opierać się jego urokowi przez parę najbliższych miesięcy, bo przecież z nadejściem stycznia lecę do Paryża, realizować marzenie o zostaniu artystką. Wielka szkoda, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastka.
Zapomniałam wspomnieć... mój seksowny szef był też moją szkolną miłością.
Tak jakby. Na początku chciałam go zagłaskać swoją ckliwą czułością. A pod koniec już tylko okrutnie zmiażdżyć. Teraz wrócił, choć równie dobrze mógłby mieć napisane „Nie dotykać!” na koszulce.
Mam takie pytanko: czy dotykanie bez użycia rąk się liczy?
Pozwólcie, że sama sobie odpowiem: Tak, Emily, napalona suczko, liczy się! Poza tym moje marzenie czeka na mnie niczym świąteczny upominek owinięty w błyszczący papier i przewiązany wstążką. Jest w moim zasięgu, jeśli tylko należycie się zachowam. Byłabym ostatnią idiotką, gdybym postawiła to na szali. Poza tym mam jednak za sobą długą i chlubną tradycję nie bycia idiotką, którą chciałabym podtrzymać.
Chyba, że podejdę do tego inaczej. Trzymając się szkolnej analogii – ostatecznie, skoro przez cały semestr naprawdę bardzo się starałam, to chyba mogę sobie w końcu pozwolić na oblanie jednego testu. Trzy miesiące to szmat czasu, więc gdyby miał mi postawić wielką, tłustą, brudną „pałę” to tylko dodało by odrobinę pikanterii temu nudnemu matematycznemu równaniu.Przede mną proste zadanie. Muszę przygotować kilka plakatów i rekwizytów na imprezę Halloween, którą urządza.
Potem odejdę, zostawię jego cudowne oczy i doskonałe ciało, złapię samolot i zapomnę o naszych pięknych dzieciach w domku na przedmieściach...
"Gdyby Jackson Pollock miał dziecko z Picassem i to dziecko uzależniłoby się od kokainy i gdyby malowało na głodzie, trzęsącymi się rękami i tak jego dzieło byłoby lepsze niż praca Ryana."
Kocham tę książkę za poczucie humory i tą piękną okładkę, i cudownych bohaterów, i świetną fabułę. Mimo, że jest to romans i bywa czasem schematyczny to śmieszne sytuacje, i naprawdę genialnie wykreowani bohaterowie robią robotę.
Emily jak na prawdziwą artystkę przystało do najbogatszych nie należy. Z zapałem prowadzi zajęcia ze sztuki w domu starców, a kiedy jej była szkolna miłość proponuję jej pracę przy dekoracjach na Halloween, chowa urazę do kieszeni i bierze się do pracy. Ryan kocha święta, wszelakiej maści. Uwielbia celebrować te chwile. Ma też okropnego pecha do związków. Może wszystko się zmieni kiedy na jego drodze na nowo pojawia się pewna urocza artystka?
Jest to historia o tym jak oboje próbują się w sobie nie zakochać mimo że cały świat i ich przyjaciele mają coś innego do powiedzenia. On z ciężkim bagażem doświadczeń woli zostać na stopie koleżeńskiej, a ona ma przed sobą perspektywę wyjazdu do Paryża. Do tego trzeba dodać masę zwariowanych, prześmiesznych sytuacji, upartych przyjaciół z szalonymi pomysłami i tak powstaje książka idealna na jesień.
Jeżeli nie przeszkadzają wam dwuznaczne kawały i komentarze z podtekstem to uśmiejecie się przy tej książce do łez. Ja wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Czyta się ją szybko, przyjemnie i z zapartym tchem oraz bolącym brzuchem. Bardzo łatwo polubiłam bohaterów. Są niesztampowi, nieidealni, po prostu dobrze wykreowani. Ja już wiem, że na pewno zaopatrzę się w inne książki tej autorki, a wam polecam sięgnąć po tę książkę bo jest po prostu boska. Do tego idealnie pasuje do jesiennych zdjęć z tą swoją kolorystyką. A jak pięknie komponuje się z zielonym fotelem znalezionym na FAVI. I książka i fotel to takie moje nowe miłostki.
Miłego dnia i pochwalcie się, czy macie w planach sięgnąć po tę cudowną książkę.
Na pewno mam zamiar sięgnąć po tę książkę. Bardzo lubie takie historie
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę.
OdpowiedzUsuń